Od Chione cd Hegemona Heihgena

Cóż za ironia. Chione chyba miała niesamowity talent do spotykania wilków, za którymi nie przepadała.
Siła odrzutu po powaleniu jelenia ostrym kolcem lodu zaprowadziła go wprost na odpoczywającego pod lipą skrzydlatego wilka.
- Sorka - zaśmiała się nerwowo, widząc wściekłą minę wilka - T y m razem naprawdę nie zrobiłam tego specjalnie.
Szary wilk prychnął.
Powinna wkrótce odwiedzić Ragnaroka. W końcu nie widziała go w lasach od jakiegoś czasu. Może coś mu się stało? Nie, niemożliwe, jak mogło się stać coś złego wilkowi który zamienia się w smoka na zawołanie?
Ciekawe. Od kiedy to aż tak zabiegała o otrzymanie z kimś relacji?
- Głuchaś? - warknął szary basior. Chione podniosła wzrok.
- Hm?
- Mówiłem, czy mogłabyś łasakawie sprawdzić, czy cie nie ma na drugim końcu lasu?
Chione nie słuchała. Jej wzrok zatrzymał się na dopiero co upolowanym przez nią jeleniu. Widziała, jak basior powoli kładł łapy na jej obiedzie.
Nie mogła uwierzyć, jak on tak śmiał. Zdołała jedynie wykrztusić:
- M-mój jeleń...
- To za zakłócanie mojego spokoju - Skrzydlaty wilk spojrzał na nią groźnie, a jednocześnie z swego rodzaju wyższością, z jaką dorośli czasami patrzą na dojrzewające szczeniaki.
- Ale należy do mnie - Chione wyprostowała się. Wilk może i wyglądał na dużo starszego i silniejszego, ale nie mogła pozwolić, by jej obawy stały się widoczne gołym okiem. Tak jak nie mogła sobie pozwolić na odebranie sobie obiadu, a już szczególnie nie w taką pogodę. Wyszczerzyła zęby.
Wiedziała, że skakanie do gardła członkowi tej samej watahy jest raczej nieopłacalne... jednak w tym konkretnie momencie jakoś o tym zapomniała.

*Hegemon?*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^