Od Hegemona Heihgena cd. Chinoe

Po tym nieprzyjemnym incydencie postanowiłem skierować się... Na pewno nie do mojej starej pokrytej pajęczynami jaskini. Kiedyś mieszkałem na pustyni w pobliżu watahy. Po "przeprowadzce" do jaskini raczej sypiam na zewnatrz po tym co zrobiłem tej waderze... Nie pamiętam co wtedy się działo jednak doskonale pamiętam wszystko po tych wydarzeniach. Chyba myśl o Cote nie da mi nigdy spokoju.. Jakby mogła skoro zabiłem ją własnymi łapami. Kiedy wracałem ,zauważyłem tą samą waderę która polowała na króliki. Miałem ochotę ominąć ją szerokim łukiem puki jej głowa była w kałurzy? Jednak ta podniosła głowę i nieprzyjemnie warknęła.
Co się gapisz?!- powiedziała.
Tylko wracam do domu,po co znowu ta agresja?-spytałem.
Oczywiście nie jestem wściekła za brak obiadu.-powiedziała mocno sarkastycznym tonem.
Ehh nic nie poradzę że króliki to moi przyjaciele,jeśli chcesz coś zjeść to możesz pójść za mną. W jaskini powinienem mieć jakieś zapasy.-powiedziałem niechętnie.
Nigdzie z tobą nie pójdę!-parsknęła.

W sumie miałem nadzieję że już jej nie spotkam,po drodze do domu zobaczyłem dużo jeleni i gęsi ale nie miałem ochoty na nie polować,kiedy stanąłem przed jaskinią która była na skraju lasu spojrzałem do środka i nie miałem ochoty tam wchodzić, położyłem się przy pobliskim drzewie.obudziło mnie mocne uderzenie w głowe ,oczywiście dostałem powalonym przez waderę jeleniem -no tak przecież były w pobliżu...
*Chinoe*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^