Tej nocy na przykład natknął się na polowaniu na jeszcze jednego wilka oraz intensywny zapach nie wilczej krwi, co zdarzało się już naprawdę rzadko.
Ciemna sylwetka zauważyła jego obecność, gdy próbował się wocofyfać i odbiec. Mial nadzieję, że ów osobnik nie znajdzie w nim potencjalnego zagrożenia.
- Dzień dobry - powitał wilka, starając się sprawiać wrażenie, jakoby w ogóle nie miał w planach ulotnienia się.
- Dzień dobry - odpowiedziała z nutką niechęci w głosie czarna wadera o szmaragdowych oczach, która właśnie stała gotowa na atak, oblizując wargi z krwi - Coś ty za jeden?
Metta zauważył rozszarpanwgo kruka leżącego przed nieznajomą. Niech to, na pewno był to piękny kruk.
Zaraz jednak wrócił wzrokiem na czarną waderę, która wpatrywała się w niego z wyczekiwaniem. Okej, może partner do dyskusji z niego żaden, ale może chociaż spróbuje nawiązać jakąś rozmowę.
- Jestem Metta - zaczął, jednocześnie udzielając jej odpowiedzi na zadane niedawno pytanie - A ty?
- Ritnin.
Podeszła powoli bliżej basiora, wyciągając łapę, którą ten nieśmiało uścisnął.
- Przeszkodziłem w czymś?
- Ależ skąd - zaprzeczyła Ritnin, ale po chwili zastanowienia dodała - Znasz może jakieś dobre miejsca na polowanie?
Metta podniósł wyżej nos, próbując przypomnieś sobie, gdzie to ostatnio upolował sporych rozmiarów zająca.
- Jest takie jedno miejsce... nie wiem czy najlepsze, ale jest tam dużo zająców.
- Możesz pokazać? - poprosiła czarna wadera. Nie brzmiało to zbyt przyjaźnie jak na prośbę, ale chyba faktycznie prosiła.
Wtedy Metta przypomniał sobie o rozszarpanym kruku.
- Czekaj... mogę tylko o coś zapytać?
- Yhm.
- Zamierzasz w ogóle zjeść tego kruka?
*Ritnin*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz