Od Vicus Carbo cd. Zaq

Vi nawet nie wiedziała, kiedy to wszystko się stało. Kilka krótkich warknięć, ból na karku i już leżała z zakrwawioną szyją. Dalej urwał jej się film.
Miała przebłyski pamięci - był to obraz, w którym bezwładnie leżała na grzbiecie basiora, a piorunujący ból dalej jej towarzyszył. Co jednak tylko się przebudziła, znów mdlała. To było dziwne uczucie.
Na dobre obudziła się już w obcej jaskini. Przed jej oczami widniała postać niewzruszonego basiora. Vi, skoro tylko powiązała fakty, zaczęła groźnie warczeć, dalej leżąc z rozdartym karkiem. Zaq tylko niewyraźnie zaśmiał się pod nosem.
Oczy wadery zaczęły się przymykać, choć jej warkot nie ustępował. Miała ciężki oddech, jak gdyby zaraz znów miała odlecieć. Ale nie tym razem. Przez zaciśnięte z bólu zęby zapytała:
- Nie mogłeś mnie po prostu zabić? - jej głos się łamał, słowa co chwile przerywane były charakterystycznym syczeniem z bólu. Basior z zimną krwią patrzał na bezwładnie leżącą waderę. Wciąż milczał.
- Odpowiedz! - warknęła donośnie wadera, lecz już po chwili zwinęła się z bólu. Chciała tylko jednej, głupiej odpowiedzi. Z przymrużonymi oczami wyczekiwanie patrzała na Zaqa.
                                              
                                                                       *Zaq?*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^