Od Zaqa cd. Vicus Carbo

Wadera patrzyła na Zaqa z przymrużonymi oczami. Palący wzrok wadery tak strasznie wkurwiał Zaqa lecz postanowił czekać na jego  zbawienie. I nie, wcale nie chodziło mu o śmierć wadery. Chociaż czasem myślał że to by się przydało, mimo wszystko czekał na Nocte Lux. Jako uzdrowicielka Nocte powinna móc udzielić pomocy krwawiącej waderze. Gdy uzdrowicielka przybyła do jaskini Zaquela nic nie mówiąc zaczęła leczyć Vicus. Gdy tylko Zaq postanowił spojrzeć na wadery uzdrowicielka warczała głośno, najwyraźniej zdawała sobie sprawę z tego co stało się Vicus. Basior wtedy tylko kichał z pogardą bo w sumie... powinny się cieszyć że nie zabił ich tak jak innych. Chociaż od czasu w którym mówią na niego matkojebca ogarną się trochę. Nie zabija na prawo i lewo tyko gdy musi lub całkowicie straci nad sobą kontrole. Jednak ta wadera sama go zaatakowała, powinna leżeć martwa... Czemu żyje? Nawet Zaq tego nie wie. Po prostu leżał z łapa założoną na łapę patrząc dumnie na ścianę pochłonięty myślami na tyle by nie słyszeć jak wadera odchodzi a biała leży niedaleko i uporczywie powtarzając słowa do basiora skierowane.

*Vicus Carbo?*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^