Od Amaltei cd. Asterii De La Coste

Byłam naraz zdziwiona i przerażona. Jak my to zrobiłyśmy? Nie wiedziałam. Jedyne co wiem to, to, że mnie znaleźli. Jęknęłam przeraźliwie i padłam na ziemię. Skuliłam się, jakby mnie mieli zaraz zbić. Usłyszałam jedynie pytanie:
- Wszystko dobrze?
- Nie! Nie jest!- wrzasnęłam przerażona. Zdając sobie sprawę, z tego co zrobiłam, wstałam powoli i szepnęłam:
- Przepraszam...- skuliłam się. Nie wiedziałam, czemu tak zareagowałam. Wadera znów zapytała:
- Coś się stało?- nic nie powiedziałam, więc dodała- Możesz mi powiedzieć. Nie zrobię Ci nic.
Po tych słowach pobiegłam. Po co mam to komuś mówić, jak i tak to nic nie pomoże. Znajdą mnie i zabiją. Gdy byłam dosyć daleko, przypomniało mi się to, co się stało wcześniej. Uspokoiłam się, zaczęłam się zastanawiać, co to mogło być. Poczułam się w tedy taka potężna, odważniejsza... Nie wiem jak to możliwe. Położyłam się przy krzakach, rozmyślając o tym. Nagle poczułam, że ktoś się zbliża. Szybko wstałam, zza rogu wyskoczył basior, którego spotkałam wcześniej. Skuliłam się znów. Gdy mnie zobaczył, powiedział:
- Amaltea...- przerwał - To ja, Draco...- przerwał mu drugi basior. Gdy mnie zobaczył powiedział do Draco:
- Dobra robota! Nasz alfa Cię awansuję.
- Emm, tak...
- Zamień się w... - nie dokończył, bo basior skoczył na niego. Korzystając z zamieszania, uciekłam. Kolejna rzecz, która mnie tak bardzo dziwi. Biegłam jak najszybciej mogłam, zaczęło się ściemniać. Stworzyłam kulę światła, by oświetlić sobie drogę. Nagle wpadłam na kogoś.

 *Asteria?*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^