W końcu mogłem w spokoju rozkoszować się chwilą oraz moim posiłkiem. Kto by pomyślał aby z impetem wbiegać na kogiś i nie widzieć w tym nic złego. Bydło nie wilki ,bydło. Jedząc zdobycz zacząłem myśleć nad zniszczonymi skrzydłami Avo. Co by tu zrobić by ograniczyć ilość zurzytych surowców... I tym samym naprawić jego skrzydła pożądnie. Chyba się nie da... Kiedy skończyłem swój posiłek po prostu udałem się w stronę mojej pracowni. Heh nie ma to jak spać w pracowni a nie tak jak normalne wilki w legowisku. Chyba w pracowni mam jakiś zapas ptasich piór... Może nie będzie konieczne polowanie na ptaki? Agrhhh nie będę sobie tym teraz przecież zawracał głowy. Kiedy byłem już pod szopą nie uwierzyłem w to co widziałem. To już był naprawdę kiepski żart. Gorszego dnia sobie nie wyobraziłem. Mianowicie,ten nieuważny szary wilk był pod moją szopą. Oczywiście Avo go spacyfikował gdyż ma wydany rozkaz zatrzymywać wszystkich którzy znajdą się bezpośrednio pod szopą. Jeśli są to zwierzęta które nie są wilkami ma je po prostu zabijać.
-Puszczaj niedorobiona kupo piór!-powiedziałem do Avo.
Wtedy nieznajomy mi wilk wstał i próbował czmychnąć w bok ale Avo mu na to nie pozwolił.
-Myślisz iż tak po prostu pozwolę Ci odejść?-powoedziałem z pogardą do przerażonego szarego wilka. Zaśmiałem się przy tym w miarę szyderczo.
-Najpierw omówimy sobie parę spraw.-powiedziałem z głową uniesioną do góry.
-Nigdy tu nie byłeś prawda?-spytałem-PRAWDA?!-powtórzyłem.
-T...aaakk -zająkał się przybłęda.
-Nic tu nie widziałeś czyż nie?-zadałem następne pytanie.
-Nic ,kkompletnie nnic. -odpowiedział ponownie.
-W takim razie idź i więcej tu nie wracaj! Warknąłem na niego głośno. Ten uciekał tak szybko że aż się kurzyło. Rozkazałem Avk śledzić wilka,teraz to on będzie moimi oczami i uszami . Muszę mieć pewność iż nic nie wypapla. Chociaż szczerze wątpię w umiejętności szpiegowskie Avo to mam nadzieję że udamu się pozostać niezauważonym...
*Metta*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz