Od Fiony cd. Metta KONIEC

Nie wiem, czy Go nie uraziłam, pytając się o jego moce. Podczas drogi nic do siebie nie mówiliśmy. Był na mnie zły? Czy może nie lubi rozmawiać? Mam nadzieję, że to drugie. Gdy doszliśmy do podnóża gór, zapytał:
-Chcesz się schronić w górach?
-Raczej pod górami.- uśmiechnęłam się.
-od?- wydawał się lekko zdziwiony.
Pokiwałam głową i pobiegłam prosto w skałę. Basior coś krzyknął, ale Go nie usłyszałam. Gdy byłam już wystarczająco blisko, skoczyłam. Zamiast uderzyć głową w tą skałę, pojawiłam się w grocie. Jak obok mnie znalazł się Metta, poszłam w stronę jednego z tuneli. Ciemnoszaremu basiorowi powiedziałam, by poszedł drugim i weszłam do tego,przed którym stałam. Było w nim wiele świecących kamieni, a z każdym krokiem zmniejszał się, gdy czułam, że jako wilk nie pójdę dalej, zamieniłam się w muszkę i wbiegłam do jakiegoś pokoju. Było tam wiele roślinek  takich samych kamieni jak w tunelu. Łóżko z liści znajdowało się w rogu. W pomieszczeniu znajdowało się też okienko, które prowadziło do jeszcze innego pokoju. Za nim jednak do niego weszłam, usłyszałam coś. Pobiegłam w stronę tunelu, który prowadził do wyjścia. Gdy już z niego wyszłam, usłyszałam warknięcie. Dochodziło one z tunelu, do którego wszedł Metta. Podejrzewając, co mogło się stać, weszłam do niego i zaczęłam iść w kierunku basiora. Niestety miałam rację. Zaklinował się. Nie ostrzegając, złapałam Go za tylne łapy i zaczęłam ciągnąć. Usłyszałam jeszcze głośniejsze warknięcie, ale nie przeszkadzało mi to. Niestety ciągnięcie nie poskutkowało. Nagle jeden z kamieni spadł na mnie a ja zobaczyłam ciemność...

*KONIEC*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^