- To moja oaza, więc nie masz prawa do niej wchodzić i wyrzucać mnie z wody.- wstałem.
- Co ty powiedziałeś smarkaczu?
- To, co słyszałeś, masz stąd natychmiast wyjść.
- Kim Ty jesteś, żeby mi rozkazywać?- zaśmiał się.
Teraz to mnie naprawdę wkurzył. Uśmiechnąłem się podle i mruknąłem:
- Radzę Ci teraz wyjść z wody.
Od razu po tych słowach, oaza zniknęła. Woda, w której wilk pływał, zamieniła się w ziemię i utknął. Widać było tylko jego głowę i przednie łapy. Zaśmiałem się i odszedłem, słyszałem, jak coś do mnie krzyczy, ale nie słuchałem go. Teraz będzie wiedział, że jak mówię, że ma wyjść, to ma to zrobić. Zrobiłem kolejną oazę, w innym miejscu. Znów wszedłem do wody i zamknąłem oczy, rozkoszując się chłodem. Było prawie cudownie, gdyby nie to, że znów ktoś musiał mi przeszkodzić. Wyczułem czyjąś obecność. Otworzyłem szybko oczy, by zobaczyć, czy to nie jest znów ten basior. Był to jednak ktoś inny. Ktoś, kogo nie znałem. Waderka moczyła łapy w wodzie, w której właśnie pływałem. Nie byłem zły, że to robi, ona chociaż nie wypycha wilki z wody, by sama popływać. Podpłynąłem bliżej by się jej przyjrzeć. Jej skrzydła od razu przykuły moją uwagę. Wyskoczyłem z wody i usiadłem obok niej. Zapytałem się:
-Jak masz na imię? Ja jestem Kilima Cha Kifo, ale możesz mi mówić Kifo.- uśmiechnąłem się do niej i czekałem na odpowiedź.
*Freya? Mam nadzieję, że się spodoba*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz