- Jest tu ktoś? -
odbijające się od ścian echo dosięgnęło moich uszu. U wejścia
mojej jaskini stał młody wilk. Prawdopodobnie szczeniak. Podeszłam
do niego i zapytałam.
- Tak. O co
chodzi? - był to basior. Ewidentnie czymś przejęty. Jego czarne,
zaszklone, oczy mieniły się w promieniach słońca.
- Jesteś swatką?
- przerwał ciszę pytaniem.
- Tak. -
uśmiechnęłam się.
- Pomożesz mi? -
jego łamiący się głos kruszył moje serce. Wyglądał tak
niewinnie. Przechyliłam głowę i odpowiedziałam.
- Oczywiście.
Żyję, by pomagać. - zachichotałam i puściłam mu oko, lecz chyba
tego nie zauważył, ponieważ wlepił wzrok w ziemię. Machnięciem
łapy zaprosiłam go do środka i wskazałam miejsce spoczynku.
Usiadł na posłaniu z suszonego mchu i kwiatów. Zajęłam miejsce
naprzeciwko niego i wlepiłam w jego oczy.
- Na imię mi
Whiltierna. - zaczęłam. - Jak zapewne wiesz, jestem wilkiem
obejmującym stanowisko swatki. Co nie zwalnia mnie z częściowego
pełnienia obowiązku psychologa. - beżowy wilk również wpatrywał
się w moje oczy.
- Jestem Kilima
Cha Kifo. - przerwał, a po chwili dodał. - Chociaż wolę, gdy inni
mawiają na mnie Kifo. - kąciki jego ust lekko się uniosły.
- A więc, Kifo.
Jaki problem cię do mnie sprowadził? - przez chwilę siedzieliśmy
w ciszy. Basiorek nie odpowiadał i wpatrywał się w swoje łapy.
Wziął głęboki oddech.
- Tęsknię za
swoją mamą. - wypowiedział prawie niesłyszalnym głosem.
Uśmiechnęłam się lekko.
- A możesz
powiedzieć co się z nią stało? - zapytałam delikatnym tonem. Nie
chciałam go urazić, a przede wszystkim, zdenerwować.
- Z nią? Nic. - w
końcu podniósł głowę i spojrzał mi w oczy. - To ze mną coś
się stało. - znów jego oczy skupiły się na łapach. Próbowałam
zrozumieć co ma na myśli, ale dalej nie posiadałam wystarczającej
ilości informacji.
- Mówiąc, że to
''z tobą się coś stało'', masz na myśli jakąś zmianę? -
zadałam pytanie.
- To znaczy... -
ciągnął. - Nie wiem jak, ale w jakiś sposób znalazłem się
tutaj. - westchnął.
- Czyli wcześniej
mieszkałeś gdzieś indziej?
- Tak. Mieszkałem
na pustyni. Wraz z moją mamą. - znów zamilkł, ale dał radę
ciągnąć dalej. - Znalazłem coś dziwnego. Coś, co wyglądało
jak wejście, tylko nie wiedziałem do czego.
- I chciałeś się
przekonać? - wtrąciłam. Kifo pokiwał przytakująco głową.
- Chciałem się
przekonać, ale też coś mnie tam... - zamyślił się. -
...przyciągało? - ponownie popatrzył na mnie. Pierwsze co przyszło
mi do głowy to portal, ale tylko potężni magowie potrafią je
otwierać. Tak czy siak, dlaczego rzekomy ''portal'' miałby
prowadzić akurat na tereny naszej watahy?
- Mam rozumieć,
że wszedłeś do środka tego ''czegoś'' i znalazłeś się tutaj?
- upewniłam się. Szczeniak znów przytaknął.
- Muszę przyznać,
że jest to bardzo dziwne. - wpatrywałam się chwilę w Kifo. - Tym
bardziej, że, z tego co mówisz, mieszkałeś w zupełnie innym
klimacie. Niestety nie wiem czemu się tu znalazłeś.
Basiorek westchną cicho po czym... odszedł.
Basiorek westchną cicho po czym... odszedł.
* KONIEC *
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz