Od Fiony cd. Metta

Gdy był blisko nas, zamachnął się na basiora stojącego obok mnie. Myśląc, że nie zdąży uciec, odepchnęłam go i sama prawie oberwałam. Odwróciłam się do potwora i powiedziałam coś w innym języku. Zapytałam się, czy nie mógłby nas zostawić w spokoju. Niedźwiedź zawahał się, a ja krzyknęłam do Metta:
- Biegnij!
Wilk zamienił się w chmurę i zniknął. Odwróciłam się do potwora, a on mnie uderzył w pysk. Odepchnięta prosto na drzewo, zemdlałam. Ostatnie co zobaczyłam, to jakiegoś wilka, rzucającego się na wielką bestię.
Obudził mnie znajomy głos. Otworzyłam powoli oczy, zobaczyłam ciemnoszarego basiora. Wstałam, a gdy zobaczyłam ciało niedźwiedzia, zapytałam:
- Kto to zrobił?- podbiegłam do martwej bestii.
- Nie wiem.
- Chyba da się go uratować...
Obok mnie pojawił się pewny dziwny kwiat. Włożyłam do środka łapę i wyjęłam pyłek. Posypałam nim, całego niedźwiedzia i wypowiedziałam jakieś słowa. Niestety nie zadziałało. Zrobiło mi się smutno, nie chciałam, by umarł. Jak każda istota zasługuję na życie, nawet po tym, co zrobił. Odwróciłam się do basiora i powiedziała:
- Zostawisz mnie na chwilę samą?
- Okej...- wilk skoczył w krzaki i poszedł.
Znów spojrzałam na ciało. Moja mama nauczyła mnie, jak powinnam pochować go. Zaczęłam śpiewać smutną piosenkę, a obok mnie pojawiły się duże i mocne bluszcze. Podniosły bestię, a ja zaczęłam kopać w miejscu, w którym wcześniej był. Obok mnie pojawiły się inne zwierzątka. Gdy wykopałam wielki dół, rośliny włożyły ciało do dziury, a zwierzęta pomogły mi zakopać ciało. Gdy skończyłam śpiewać, poprawił mi się humor. Gdy chciałam odejść, usłyszałam pytanie:
- Co to było?
*Metta?*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^