Od Kilima Cha Kifo - Quest #1

Postanowiłem odpocząć poza terenami watahy. Nie wiem czemu akurat poza, ale jakoś tak wyszło. Niestety był to zły wybór. Ciągle musiałem być czujny. Zmęczony tym nasłuchiwaniem czy ktoś idzie i wypatrywaniem najmniejszego ruchu, chciałem zawrócić, gdy nagle coś przykuło moją uwagę. Był to dosyć duży dom, który wyglądał na opuszczony. Zaciekawiony tym, poszedłem w jego stronę. Zmęczenie od razu minęło. Okrążyłem go raz, a potem wparowałem do niego. Podszedłem do dziwnego obrazu przedstawiającego jakiegoś wilka o biało czarnym futrze, ogonie z kości, dziwnym nosie i bladoniebieskich oczach. Plamy krwi na nim coraz bardziej mnie przerażały. Odsunąłem się i chciałem wybiec z tego domu, jednak nie mogłem. Drzwi były zamknięte. Próbowałem je otworzyć, gdy nagle usłyszałem przerażające dźwięki dochodzące z pokoju obok. Coraz bardziej przestraszony zacząłem rwać klamkę i walić w drzwi, by te się otworzyły. Jednak nic nie pomogło. Gorączkowo rozglądałem się za czymś, co może mi pomóc się wydostać. Nagle coś przykuło moją uwagę. Były to schody. Gdy okrążałem to miejsce, widziałem balkon. Pobiegłem w ich stronę, by potem wejść po nich. Trochę się od tego zmęczyłem, ale dałem radę. Słysząc kolejny raz przerażające odgłosy, pobiegłem w stronę jedynych drzwi, które się tutaj znajdowały. Z prędkością światła je otworzyłem. Krótki wrzask i huk zamykanych drzwi. To, co tam zobaczyłem, było najokropniejszą rzeczą na świecie. Był to ten sam wilk, który był na obrazie, a za nim głowy, jelita, serca, nerki... Zachciało mi się wymiotować, nagle poczułem okropny zapach. Zatkałem nos, a z mojego pyska wyszło jedno słowo:
-Ohyda.
Znów ruszyłem biegiem na dół. Gdy byłem na ostatnim stopniu, zobaczyłem, że drzwi na dwór były otworzone. Wiedziałem, że to może być podstęp, ale i tak tam poszedłem, musiałem zaryzykować, inaczej umrę. Oczy mi się zamykały, gdy z trudem do nich doszedłem. Gdy minąłem ich próg, padłem na ziemię i od razu zasnąłem.
~*~
Gdy się obudziłem, była już noc. Nawiedzony dom zniknął, a wraz z nim czyhający na swą ofiarę potwór. Odetchnąłem z ulgą i wstałem ledwo żywy. Wciąż chciało mi się spać. Musiałem jednak wrócić na tereny watahy. I to szybko. Szedłem, zastanawiając się, czemu tak bardzo chce mi się spać. Może przez ten smród? Pewnie ten stwór chciał mnie uśpić, by później mnie zabić. Na szczęście przeżyłem, a jego plan poszedł na marne. Gdy przypomniało mi się, co zobaczyłem w pokoju, przeszły mnie dreszcze. A jeżeli będzie chciał mnie znaleźć? Nie wyglądał na takiego, co odpuszcza i zostawia w spokoju wilki, które zdołały mu uciec. Uciekłem, a i tak bardzo się bałem. Czy to może być prawda? Czy ja oszukałem przeznaczenia? A może śmierć? Nie wiem, ale na pewno coś jeszcze się stanie. To nie koniec moich przygód związanych ze śmiercią.
Gdy wróciłem na tereny, zapomniałem o tym. Od razu poszedłem coś upolować, zjeść i pójść spać. Nie mam zamiaru o tym myśleć...
Nagle poczułem wstrząs, usłyszałem wołanie:
-Obudź się.
Na początku nie zwracałem na nie uwagi, ale gdy zaczęły się nasilać, otworzyłem lekko oczy, była noc, a ja leżałem w jaskini. Czy to wszystko było tylko snem? Chyba tak. Uszczęśliwiony tym, wstałem, by popatrzeć w gwiazdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^