Od Hegemona Heihgena cd.Ktoś

Przechadzałem się właśnie po lesie, nie miałem za wiele do roboty.Dookoła ptaki śpiewały...jak dla mnie to się darły.Bolała mnie głowa dlatego ich śpiew był nieprzyjemny.Nie mam nic innego do roboty bo końcu jestem swatką. Swatki nie zawsze mają co robić ponieważ większość wilków znajduje swoją miłość życia samodzielnie.Ja to sobie chyba nikogo nie znajdzie,w końcu która by chciała takiego chuderlaka i to jeszcze tak niskiego. Przechadzając się wyczułem zapach małego stadka sarn. Nie jestem zbyt silny ale powinienem poradzić sobie z upolowaniem sarny prawda? Podjąłem trop i skierowałem się na lewo,z daleka zobaczyłem około 4-5 sarn.Dokładniej jedna udała się głębiej w las a bliżej mnie były pozostałe cztery. Przyczaiłem się na nie w krzakach. Siedziałem w nich dobre 3 godziny czekając aż sarny podejdą choć trochę bliżej.Pech chciał że wiatr zmienił kierunek i zawiał w ich stronę i mój zapach je spłoszył. No cóż dziś nie będzie obiadu. Jadłem chyba jakąś rybę rano więc powinno być w porządku prawda? Skierowałem się na łąkę. Pomyślałem sobie że na łące mogą być króliki. To też dobra alternatywa do polwania. W końcu nie tylko jelenia można upolować. Jednak w sumie nie będę polował na króliki tylko odpoczywał, nie lubię siedzieć razem z nimi.One nie są zbyt inteligentne,jednak tylko one doskonale mnie rozumieją. Oczywiście nie rozumiem króliczego ale one już nawet się mnie nie boją więc polowanie na króliki można by uznać za pewnego rodzaju hańbę. Zjadłbym coś, jednak wole sobie trochę poleżeć i zebrać siły. Obserwowałem chmury i spokojnie wylegiwałem się na słońcu. Wtedy zobaczyłem wilka który zasadzał się na króliki siedzące w pobliżu.Długouche nie uciekały ponieważ są już przyzwyczajone do mnie i nie boją się wilków. Cóż, pomyślałem że najlepiej będzie jeśli podonię intruza.Skoczyłem na obcego mi wilka i przeturlałem się z nim po ziemi. Trochę poobijałem sobie skrzydła.
Obcy wilk zaczął krzyczeć:
-Co ty do diaska wyprawiasz?
*Ktoś*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^