I szeroko się uśmiechała, jak na kogoś kto został właśnie przygnieciony do ziemi.
- Nie zabijaj mnie. Też jestem wilkiem - zaśmiała się nieznajoma, a Metta zawstydzony z niej zeskoczył. Super. Nie dość, że Omega, to jeszcze Niedoszły Gwałciciel.
Tymczasem rudawa wilczyca zdążyła już samodzielnie wstać i otrzepać futro. Metta zauważył, że po jej gęstej grzywce spacerują robaków, a w wygniecionej trawie, na którą przed upadli rosło kilka kwiatów. Dziwne. Kwiaty powinny być zgniecione, prawda? A zresztą, czemu on nad tym się w ogóle zastanawia?
- Jestem Fiona - przedstawiła się ruda, a po krótkiej przerwie dodała - A ty?
- Metta - mruknął szybko basior - Przepraszam za kłopot.
Odsunął się od niej, chcąc jak najszybciej zmienić się w chmurową formę i szybko oddalić się od nowo poznanej. Miał teraz gdzieś, co Fiona pomyśli o nim zmieniającym się w chmurę wilczych rozmiarów. Jego Łapy już były otoczone obłokiem.
- Cz-czekaj!
Jakaś łodyga oplotła mu jedną łapę, co faktycznie zmuszało go do czekania. Najwyraźniej jego łapy nie były jeszcze wystarczająco materialne, by mógł od czegoś takiego uciec.
- Ty to zrobiłaś? - warknął, teraz już raczej zdenerwowany niż speszony.
- Ciii... - Wadera przyłożyła pazur do warg - Słyszysz to?
- Co? - szepnął już dużo ciszej Metta. Rozejrzał się energicznie wokół, w końcu wyłapał zbliżający się hałas gniecionych krzaków po swojej lewej, jednak nie wiedział, co mogło go wywoływać.
Musiało być jednak bardzo duże. Nagle usłyszeli też charakterystyczny ryk.
- Niedźwiedź...?
Wreszcie to zobaczyli. Stworzenie było znacznie większe od niedźwiedzia, miało duże, żółte ślepia, dodatkową parę łap i poruszało się tak szybko, że wilki natychmiast rzuciły się do ucieczki.
A raczej tylko Fiona, gdyż Metta nadal był unieruchomiony przez wyczarowaną roślinę. Dopiero po kilku skokach zdała sobie sprawę, że nikt obok niej nie biegnie.
- Sorry! - zawołała i pomogła mu wydostać łapę z uścisku w chwili, gdy potwór znalazł się o krok od nich.
*Fiona?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz