Od Ragnaroka cd. Chione

Gdy biała wadera lekko poturbowała Ragnaroka, on wstał, otrzepał się i ze stoickim spokojem po prostu zapytał.
-Dlaczego przerywasz moją poobiednią drzemkę?
-Przepraszam.- powiedziała zupełnie bez uczuć. Ona również pozbierała się po upadku, odwróciła się zwinnie i przeszła obojętnie obok basiora. Ragna rzucił na nią spojrzenie nienawiści i zmarszczył brwi. Bardzo nie lubi, gdy ktoś Go zwyczajnie olewa. Cicho warknął, bardziej do siebie, niż nieznajomej; lekko podnosząc wargi i ukazując końce kłów. Widząc, że biała wilczyca nie chce mieć z nim nic wspólnego, przeniósł się w słoneczne i co ważne- bezpieczniejsze miejsce. Z dala od wszelkich urwisk, górek, czy innych wzniesień i załamań terenu. Umościł się wygodnie pośród kolorowych kwiatów i spoglądał na polującego lisa niedaleko niego. Rudzielec czaił się na sporych rozmiarów mysz. Jednym susem złapał ją i zjadł. Widząc, że jest obserwowany przez basiora, speszony schował się pomiędzy drzewami i poszedł w głąb. Delektując się ciszą, Rokk zaczął gwizdać pod nosem. Przymknął oczy i w myślach śpiewał różne piosenki. Nagle usłyszał chłeptanie wody. Uniósł delikatnie powieki i zobaczył wcześniej już spotkaną waderę. Usiadł po przeciwnej stronie niewielkiego stawu, daleko, aby nie zbliżać się do wilczycy, ale na tyle blisko, by wyczuła i zauważyła jego obecność. Nachylił się do powierzchni wody cały czas obserwując nieznajomą. Wyciągnął język, by napić się wody, gdy wadera zauważyła, że nie jest sama. Wyglądała na zaskoczoną, lecz próbowała to ukryć.

*Chione?*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^