Westchnęłam i powiedziałam:
-Xanax...
-Co?
-Przepraszam za wczoraj. Zawstydziłam się strasznie jak to się stało...- spojrzałam na swój talizman i znów westchnęłam.
-Rozumiem.
Spojrzałam na niego. Dopiero teraz zauważyłam że coś jest z jego okiem. Nie zapytałam co z nim, bo nie wiedziałam czy Xanaxa to nie urazi. Uśmiechnęłam się, dopiero go poznałam, a już bardzo polubiłam. Zapytałam się:
-Spotkamy się wieczorem?
-Gdzie?
-Na tej samej skale co wczoraj.
-Okej.
-To ja już pójdę, mam do przekazania coś alfie. Do zobaczenia.
Za nim zdołał coś powiedzieć, odbiegłam. Cerber powinien wiedzieć o tym, że ktoś zniszczył kometę. Odwróciłam się by zobaczyć czy basior dalej tam stoi, ale zniknął. Już sobie wyobrażałam co się stanie, gdy nagle mój talizman zaświecił się i pociągnął mnie gdzieś. Z taką siłą to zrobił, że myślałam, że urwie mi głowę. Krzyknęłam, zdziwiło mnie to strasznie. Co on robi? Złapałam naszyjnik i przysunęłam do siebie. Przez chwilę się jeszcze wyrywał, ale w końcu przestał. Odetchnęłam z ulgą, puściłam go i poszłam dalej. Czasami spojrzałam na talizman, by sprawdzić, czy się nie świeci. Na szczęście nie stało się to już, aż doszłam do jaskini alfy. Miałam już wejść gdy nagle, naszyjnik znów zaczął się świecić. Warknęłam i złapałam go, by znów gdzieś nie poleciał. Nagle zaczął się strasznie nagrzewać. Puściłam go, gdy prawie mi poparzył łapy, a on poleciał w krzaki wraz ze mną. Za nim zdążyłam krzyknąć, wpadłam na kogoś, z tak wielką siłą, że się przewrócił. Talizman przestał się świecić i złapał, za znajomy mi krawat. Podejrzewając na kogo wpadłam, spojrzałam na niego. Niestety miałam rację, był to Xanax. Nie wiedziałam co powiedzieć. Siedzieliśmy w ciszy, aż w końcu zapytałam:
-Wszystko okej?
-Tak.
-Przepraszam, nie chciałam tego, ale ten głupi talizman zaczął wariować.- znów byłam zawstydzona.- Może spotkamy się jednak wcześniej?- uśmiechnęłam się.
- Nie wiem czy to będzie możliwe. - odwrócił się i poszedł w tylko sobie znane miejsce.
- Nie wiem czy to będzie możliwe. - odwrócił się i poszedł w tylko sobie znane miejsce.
*KONIEC*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz