Od Metty cd. Rufusa

- Co Ty wyrabiasz?! Mózgu nie masz?
Taką dostał Metta tego dnia dodatkową pobudkę, gdy ledwo przytomny biegł przez las, a po kilkurazowym uderzeniu w drzewa nieźle kręciło mu się w głowie. O mało się nie przewrócił, słysząc groźnie brzmiące warknięcie. Brzmiało mniej więcej jak: Nie Zawracaj Mi Głowy Ani Chwili Dłużej Albo Cię Obedrę Ze Skóry A Duszę Wsadzę W Jakiś Kawał Metalu. Czemu w kawał metalu? Pojęcia nie miał, skąd tak daleko od ludzi zdobyć metal, ale ten biały wilk w biało-czerwonej masce (swoją drogą bardzo patriotycznie!) leżący na trawie i usiłujący posilać się upolowanym jeleniem patrzył na niego z jakiegoś powodu bardzo wściekły.
- No i czego się tak gapisz?
- P-przepraszam - Metta zaczął sie cofać z podkulonym ogonem, jakby wcześniej jego ogon nie był już dość podkulony. Bardzo chciał przemówić obcemu do rozsądku, w końcu przecież w żaden sposób nie zawinił, by tak na niego od razu warczeć. Lecz... nie miał w sobie wystarczająco dużo odwagi, by bronić własnej dumy. Albo po prostu miał w sobie zbyt dużo zdrowego rozsądku, bo wilk w masce zaczynał mieć coraz bardziej zjeżone futro, i do tego pachniał krwią wilków jak i chemikaliami.
W końcu po prostu odbiegł, lub jak kto woli, uciekł, i dopiero po stu metrach uderzył w jakieś drzewo. Dopiero tutaj dołączył i postanowił nie robić sobie problemów, a najlepiej unikać tamtego wilka do końca swoich dni.
A może obcemu chodziło o to, że Metta był Omegą? W końcu Metta słyszał, że niektóre wilki lubiły odreagowywać własną złość na Omegach.
Metta już nigdy nie powinien tak intensywnie myśleć podczas biegu, gdy kręciło mu się w głowie a zmęczone oczy prawie się zamykały. W tym przekonaniu dodatkowo utwierdził go dziwny, metalowy czworonogi stwór, na którego szary basior przypadkiem wpadł. Zaraz gdy odczuł ten nieprzyjemny chłód na swoim nosie zrozumiał, że trzeba było nie wystawiać tego nosa w ogóle z jaskini w ciągu dnia.

*Rufus?*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^