Od Rufusa cd. Metta *KONIEC*

Stresowałem się tym że ten wilk mógł coś wypaplać.Nie lepiej było kazać Avo go zabić i zwalić winę na niedźwiedzie? To raczej nie byłoby miarodajne ,kto by uwierzył w niedźwiedzia pachnącego metalem smołą i krwią innych wilków? No raczej nikt. Postanowiłem zejść na dół do swojej pracowni by sprawdzić czy mam jakieś pióra w zapasie coby nie musieć polować na te tępe ptaszyska. Niestety, w zapasach mam zaledwie połowę potrzebną do naprawienia jego skrzydeł. Gęsi i kaczki raczej nie szwędają się w części lasu w której poluję zazwyczaj... Czyli zwiększa się ryzyko spotkania innych wilków. A może tak zacząć hodowlę kaczek? Hmmm... To może byłby jakiś plan ale kto widział wilka który posiada jakąś hodowlę?! Raczej nikt. To strasznie upierdliwe. Czemu Avo sam się nie naprawi? Wtedy byłoby o wiele łatwiej. Jeszcze ten bałagan w pracowni... Chyba jutro zacznę wielkie sprzątanie. Może ograniczy to zapach krwi oraz metalu niosący się od pracowni. No cóż pożyjemy zobaczymy. Innymi słowami ująć tego nie mogę. Kiedy wyszedłem z pracowni zobaczyłem Avo... Oczywiście zgubił intruza. W sumie mogłem się tego spodziewać ale nadal byłem wściekły. Ale w końcu,nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Szczególnie skoro rozlało się je z lenistwa. W tej chwili bardziej potrzebuję tych głupich piór niż zamartwiania się wystraszoną kupą futra. Na pewno to wyjdzie na lepiej. Dopiero teraz zorientowałem się że zrobiło się ciemno... No oczywiście... Wróciłem się do szopy i poszedłem spać.
*KONIEC*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^